Olga Bończyk: W biznesie polegam na intuicji

Young Engineers fit for a Prince
00:00
03:42

Cel każdej firmy jest jeden – ma zarabiać pieniądze. Czy pani firma ArtMusic przynosi duże profity?
To zależy, pod jakim kątem na to patrzeć. Nie mam dużej firmy fonograficznej – produkcja płyt na tak niewielką skalę nie jest za bardzo opłacalna, jednak od samego początku o tym wiedziałam i nie nastawiałam się na szybki zysk. Pierwsza płyta jest produktem, który z punktu widzenia finansowego był inwestycją, która się nie zwróciła. Ale tego mogłam się spodziewać. Zależało mi na dobrym materiale muzycznym i koncertach, które miały być jego konsekwencją. Druga płyta była tańsza w produkcji, dlatego zwróciła się i to już z nawiązką. To jednak dwa różne produkty i w żaden sposób nie można ich porównywać. Jedno jest pewne, jeśli ktoś zastanawia się nad wydawaniem płyt, powinien przemyśleć wszystkie za i przeciw. Na małą skalę, w dzisiejszych czasach raczej nie jest dobry pomysł na biznes. Na to raczej pozwalają sobie artyści już o znanym na rynku nazwisku, którzy chcą pozostawić ślad po własnej twórczości. Moja jednoosobowa firma służy mi raczej do tego, aby zgodnie z prawem móc zarabiane pieniądze prawidłowo opodatkować. Produkcja spektakli to trochę inna działalność – jak wspomniałam wcześniej, najpierw trzeba zdobyć pieniądze i sponsora, aby móc później wystawić spektakl. Jednak główne źródło moich przychodów to koncertowanie i granie w spektaklach teatralnych nie tylko tych wyprodukowanych przeze mnie. To owoc mojej wieloletniej już pracy i związanej z nią kariery zawodowej. Gdyby nie to pewnie trudniej byłoby mi realizować swoje projekty czasem niezbyt opłacalne.

Aktorstwo to rzemiosło. Tak jak w każdej pracy, trzeba podnosić kwalifikacje. Jakie pani stawia wymagania jako szef?
To chyba najtrudniejsze zadanie – samemu być artystą i umieć być szefem dla tych, którym daje się pracę. Trzeba wiedzieć, jak motywować kolegów do wspólnych projektów, ale dać im również pole do tworzenia. W sztuce nie da się przecież niczego zmierzyć linijką. Tu trzeba dużego wyczucia i czasu, by dzieło mogło w pełni się stworzyć, wybrzmieć. To może trwać kilka dni, kilka tygodni, a czasem dłużej. A artyści nie mają zbyt wiele cierpliwości. Lubimy, gdy dzieje się wszystko tu i teraz. Czasem złoszczę się, że polityka państwa doprowadziła do sytuacji, w której artysta został zmuszony, by zająć się własnym biznesem, nie mając o tym zielonego pojęcia. Toniemy w fakturach, urzędowych dokumentach, rozliczeniach z księgowymi, a powinniśmy zajmować się sztuką, tworzeniem…

Rozmawiała Beata Rayzacher

Fragment wywiadu opublikowanego w numerze 6/2015 miesięcznika "Własny Biznes FRANCHISING".

Author
Beata Rayzacher
dziennikarz

See in catalogue

Brands from the same sector

Franchise Logo

Franchise name

Sports articles

Price icon 15,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Partnership

Price icon 10,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Master licenses

Price icon 7,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Franchise

Price icon 5,000 €