Pascal Brodnicki: Moja knajpa bez menu

Young Engineers fit for a Prince
00:00
03:42

To grzech, że nie chce pan wykorzystać popularności i poprowadzić knajpki.
Na razie wolę gotować w TV, ale na pewno kiedyś otworzę restaurację. To jest moje marzenie. Ale jeszcze nie teraz. Myślę o tym, wiem już nawet, jak będzie wyglądała. Chciałbym, żeby miała bardzo swojską atmosferę, nie będzie w niej karty menu. Goście, którzy do mnie przyjdą, będą jedli to, co im zaserwuję. Zamiast 30, 40 potraw będzie zupa, przystawka, sałatka i ze dwa dania główne do wyboru. Dań będzie niewiele, ale klient zyska pewność, że są one świeże i na najwyższym poziomie. Z całą pewnością w mojej restauracji będzie duża kuchnia, bo chcę mieć komfort pracy.

Połowę życia mieszka pan w Polsce, ale nadal nie wyzbył się pan francuskiego akcentu...
Urodziłem się we Francji w Lille. W domu zawsze mówiliśmy po francusku. Gdy skończyłem 14 lat, ojciec (Polak – przyp. red.) postanowił, że wracamy do Polski. Spakowaliśmy cały dobytek i przeprowadziliśmy się do Komorowa pod Warszawą. Nie było mi łatwo, m.in. dlatego, że kompletnie nie znałem języka. Udało mi się w miarę go nauczyć, ale akcent mam i chyba nigdy nie uda mi się go wyzbyć. Zdarza mi się, że w Polsce ludzie myślą, że tylko udaję Francuza. A prawda jest taka, że po prostu Francuzi z reguły nie mają talentów do nauki języków obcych. Denerwuję się, gdy ktoś zarzuca mi, że specjalnie kaleczę polską wymowę. Lepszy akcent mam w angielskim, ale to dużo łatwiejszy język.

Rok temu został pan ojcem. Czy na tę okoliczność opracował pan specjalne potrawy dla kobiet karmiących i niemowlaków.
Karmiąca mama to wyzwanie, a kolki syna to koszmar. Gdy Agnieszka karmiła piersią w naszym domu królowały dania gotowane na parze, jedliśmy dużo ryb i warzyw. Moja narzeczona uwielbiała rybę gotowaną w folii z suszonymi pomidorami, świeżymi ziołami i szparagami, do tego ryż jaśminowy. Leo je wszystko, odkąd skończył dziewięć miesięcy, niczego nie odmawia. Lubi zupy warzywne, makaron, zapiekanki warzywne. Tylko mięso musimy mu przemycać, pewnie dlatego, że Agnieszka, jak była w ciąży, nie mogła nawet na nie patrzeć, bo od razu ją mdliło.

Rozmawiała Anna Smolińska

Fragment wywiadu opublikowanego w numerze 6/2009 miesięcznika "Własny Biznes Franchising".

Author
Anna Smolińska
dziennikarz

See in catalogue

Brands from the same sector

Franchise Logo

Franchise name

Sports articles

Price icon 15,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Partnership

Price icon 10,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Master licenses

Price icon 7,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Franchise

Price icon 5,000 €