Technologia z pomocą niepełnosprawnym

Krzysztof Stelmach, założyciel firmy Semi Robotics
Young Engineers fit for a Prince
00:00
03:42

Pomysł na Fidi, a więc robota karmiącego osoby niepełnosprawne, narodził się niedługo po tym, jak tata Krzysztofa Stelmacha, założyciela firmy Semi Robotics, zachorował.

– Choroba szybko postępowała. Tata w bardzo krótkim czasie zaczął wymagać asysty w podstawowych czynnościach. Dla naszej rodziny było to spore obciążenie. Nie mieliśmy doświadczenia w opiece nad osobą niepełnosprawną. Do tego dochodził problem natury logistycznej. Siostra wyjechała do jednego miasta, ja do drugiego, a z tatą została mama – opowiada Krzysztof Stelmach.

Zaczął szukać sposobu, który ułatwiłby wsparcie taty. Padło na robota pomagającego w karmieniu. Urządzenie wykonał samodzielnie.

– Zbiegło się to w czasie z konkursem na ciekawy artykuł, który zorganizowała firma, w której byłem wówczas zatrudniony. Nie potrafię pisać fajnych opowiadań, więc postanowiłem opisać swoje urządzenie. Pomysł przekonał jurorów i zapewnił mi wygraną. Temat się rozkręcił, udało się pozyskać dofinansowanie i ruszyć z realizacją projektu – opowiada Krzysztof Stelmach.

Prace z przeszkodami

Krzysztof Stelmach jest z wykształcenia informatykiem. W branży technologicznej działa od 25 lat.

– Nigdy nie szedłem szkolną, książkową drogą. Na własną rękę szukałem innowacji, które upraszczałyby niektóre procesy z życia codziennego – opowiada Krzysztof Stelmach.

Pomysłów mu nie brakowało, ale – jak przyznaje
– nie czuł się na silach, by je komercjalizować. Wygrana w konkursie na artykuł i pozyskane finansowanie dodały mu odwagi.

– Kiedy inwestor zapytał, czy uważam, że to się uda, oszacowałem szanse na 50 proc. Jednak gdy robot już powstał i działał, zyskałem motywację, by go skomercjalizować – opowiada Krzysztof Stelmach.

Zanim to jednak nastąpiło, trzeba było zmodyfikować prototyp.

– Był za mały, miał nieodpowiedni zasięg ruchu ramienia, kamera była w złym miejscu – wymienia Krzysztof Stelmach.

W prace nad ulepszonym modelem zaangażował się także jego kolega – Sebastian Dziak, który zajął się stroną programistyczną.

– Konstrukcyjnie wsparła nas również firma zewnętrzna, z którą spotkaliśmy się kilkakrotnie i ustaliliśmy, czego oczekujemy – opowiada Krzysztof Stelmach.

Nie oznaczało to jednak końca wyzwań.

– Pierwszy egzemplarz wydawał się działać bezproblemowo, jednak – na etapie testów – okazało się, że kilka rzeczy należy zmienić. Przykładem jest – łyżka  gumowa i bezpieczna, pod tym względem, że gdyby coś się stało z robotem, to ona nikomu nie wyrządzi krzywdy. Z czasem okazało się jednak, że łyżka zahacza o komorę w talerzu, napina się i niemalże „strzela” jedzeniem – wspomina Krzysztof Stelmach.

Firmie przeleciało przez palce także ponad pół roku na produkcję obudowy z druku 3D.

– Nie trafiliśmy z zakupem drukarki. Nastawiłem się, że będziemy wspierali polską technologię, ale niestety był to błąd. Urządzenie nie działało, stwarzało duże problemy, mieliśmy przez to opóźnienia – tłumaczy Krzysztof Stelmach.

Realne oszczędności

Gdy wreszcie udało się opracować ostateczną wersję robota, okazało się, że efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania twórców.

– Kiedy pokazywaliśmy go personelowi medycznemu w Polsce, jego opinia bardzo nas podbudowała. Panie pielęgniarki powiedziały na przykład, że gdyby miały cztery takie roboty, to byłyby w stanie nakarmić wszystkich pacjentów z pięcioosobowej sali w 20 minut. Dziś zajmuje im to grubo ponad godzinę – mówi Krzysztof Stelmach.

Robot otrzymał nazwę Fidi (od wymowy ang. słowa „to feed”, czyli „karmić”). Nad produkcją i komercjalizacją urządzenia pracuje zespół złożony z czterech osób.

– Poza mną i Sebastianem Dziakiem, mamy na pokładzie Pawła Gawrońskiego z doświadczeniem handlowym i biznesowym oraz Izabelę Felińską, która specjalizuje się w zarządzaniu projektami i ich rozliczaniu – opowiada Krzysztof Stelmach.

Firma chce jeszcze w tym roku ruszyć z seryjną produkcją. Kolejnym krokiem będzie zbudowanie sieci sprzedaży, zatrudnienie serwisantów i przeprowadzenie szkoleń z instalacji robota.

Przedstawiciele Semi Robotics zapewniają, że Fidi to produkt na rynki całego świata. Jak tłumaczą, cena robota – dość wysoka w porównaniu do polskich wynagrodzeń – jest zupełnie przystępna, biorąc pod uwagę wynagrodzenia personelu medycznego w krajach wysokorozwiniętych.

– W takich państwach jak USA czy bogatsze kraje Europy czy Azji zakup zwróci się w dwa miesiące, ponieważ pozwoli zaoszczędzić na kosztach zatrudnienia personelu medycznego – mówi Paweł Gawroński.

Zwraca uwagę, że na rynku amerykańskim jest dostępny robot do karmienia osoby niepełnosprawnej, jednak nie jest on wsparty sztuczną inteligencją, nie rozpoznaje ust osoby karmionej i wymaga obracania talerza z jedzeniem i naciskania przycisku przy każdym kęsie.

– Konkurencyjne urządzenie jest niedostępne w Polsce. W USA kosztuje około 10 tys. dolarów. W mojej ocenie to za dużo jak na jego możliwości. Nie zdecydowaliśmy jeszcze, w jakiej cenie będziemy sprzedawać Fidi. Pracujemy nad rozpoczęciem produkcji seryjnej i rozpoczęliśmy rozmowy z dystrybutorami. Obecnie do produkcji prototypów używamy technologii druku 3D z niepalnego, dopuszczonego do kontaktu z żywnością plastiku. Jest to świetne rozwiązanie do testowania prototypów, ale nie nadaje się do produkcji seryjnej. W tej technologii jesteśmy w stanie wydrukować kilka sztuk Fidi miesięcznie. To mało, zwłaszcza że potencjalni klienci już pytają nas, czy moglibyśmy dostarczyć im 20, a nawet 50 takich urządzeń. Obecnie mielibyśmy z tym kłopot – mówi Paweł Gawroński.

Tłumaczy, że po przejściu na technologię form wtryskowych miesięczną wydajność będzie można liczyć w tysiącach, a koszt produkcji egzemplarza będzie nieporównanie niższy.

– Odbiorcami Fidi będą szpitale oraz domy opieki. Robot może być stosowany również przez klientów indywidualnych. Oprócz sprzedaży, część naszych przychodów planujemy uzyskiwać z wynajmu robota – mówi Paweł Gawroński.

Kolejne kroki rynkowe

Semi Robotics promuje się na targach i konferencjach, w ostatnim czasie firma pojawiła się m. in. na DeepTech Summit, InfoShare 2024 w Gdańsku czy AI & Medtech CEE w Warszawie.

Twórcy robota na bieżąco informują na Facebooku o tym, na jakim etapie są prace nad Fidi i gdzie aktualnie można zobaczyć urządzenie.

– Jeśli ktoś jest zainteresowany zakupem, to może się zapisać na naszej stronie, powiadomimy go, gdy sprzęt będzie gotowy i zaprosimy do testowania. Na naszej stronie jest też zakładka dla inwestorów. Bardzo liczymy, że już niebawem ona zniknie, ponieważ prowadzimy zaawansowane rozmowy w celu pozyskania inwestora z branży MedTech, który podzieli się z nami nie tylko kapitałem, ale też wiedzą i znajomością rynku – mówi Paweł Gawroński.

 

Uruchamiamy firmę tworzącą roboty karmiące niepełnosprawnych

KOSZTY INWESTYCYJNE

  • przygotowanie prototypu robota i testy: 50 tys. zł
  • przygotowanie linii produkcyjnej: 40 tys. zł
  • zakup materiałów: 30 tys. zł
  • stworzenie oprogramowania: 30 tys. zł
  • wstępny marketing: 20 tys. zł

RAZEM: 170 tys. zł

KOSZTY MIESIĘCZNE

  • utrzymanie oprogramowania: 10 tys. zł
  • koszty materiałów: 60 tys. zł
  • koszty produkcji 80 tys. zł
  • marketing: 30 tys. zł
  • koszty pracownicze: 80 tys. zł

RAZEM: 260 tys. zł

SPODZIEWANE PRZYCHODY MIESIĘCZNE

Zakładamy średnią miesięczną sprzedaż na poziomie 10 sztuk przy cenie 35 tys. zł za jednego robota.

RAZEM: 350 tys. zł

SPODZIEWANE DOCHODY MIESIĘCZNE

350 tys. zł minus 260 tys. zł  

DOCHÓD PRZED OPODATKOWANIEM

90 tys. zł

Przedstawione zestawienie jest jedynie przykładowe – sugerujemy wykonanie własnego biznesplanu dla konkretnych warunków biznesowych.

Author
Magda Wachowska

See in catalogue

Brands from the same sector

Franchise Logo

Franchise name

Sports articles

Price icon 15,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Partnership

Price icon 10,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Master licenses

Price icon 7,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Franchise

Price icon 5,000 €