Array ( [article] => Array ( [pid] => 49140 [country] => pl [article_id] => 6892 [article_date] => 2012-06-09 [articletype_id] => 34 [article_title] => Specjalista od przejęć [article_intro] => Widowiskowego kręcenia plackiem na pizzę można się nauczyć w jeden dzień, ale doświadczenie w zarządzaniu pizzerią zdobywa się latami. Tak było w przypadku Andrzeja Bartoszka, franczyzobiorcy Da Grasso. [article_www] => 1 [add] => 0 [companytype_id] => 0 [img_photo_description] => Każdym z lokali zarządza bliska mi osoba. Wiem, że mogę im ufać
Andrzej Bartoszek, franczyzobiorca Da Grasso [secret] => scrtk10a9f3980e071045f2bab395a1a0e03d [fb_savedforms_id] => 0 [slug] => [learn_about] => [conclusions] => [figures_text] => [figures_number] => [active] => 1 [sector_name] => [book_id] => [book_type] => [article_title_url] => specjalista-przejec [article_title_striped] => Specjalista od przejęć [dir] => article [article_text_photo] =>

Gdy kilka lat temu Andrzej Bartoszek, właściciel firmy reklamowo-promocyjnej, odwiedzał pizzerie sieci Da Grasso jako tajemniczy klient, nie spodziewał się, że po czterech latach będzie właścicielem trzech lokali tej marki, w dodatku działających w różnych miastach.

– Mój dobry kolega prowadził lokal Da Grasso i był zadowolony z tego przedsięwzięcia. Podczas jednej z wizyt w pizzerii pomyślałem, że własna restauracja jest dobrym pomysłem na biznes. Nie miałem jednak konkretnych planów – raczej marzenie. Potem dowiedziałem się o możliwości przejęcia lokalu w Bełchatowie. Pojechałem go obejrzeć, porozmawiałem z franczyzobiorczynią i szybko podjąłem decyzję – wspomina Andrzej Bartoszek.

Franczyzobiorca kupił pizzerię tuż przed wyjazdem na urlop, a po powrocie dokończył formalności. Podczas kilkugodzinnego spotkania z przedstawicielami centrali poprzednia właścicielka zrzekła się lokalu, a nowy franczyzobiorca podpisał umowę jego przejęcia. Następnie Andrzej Bartoszek przeszedł szkolenie z jakości i organizacji pracy w pizzerii, podczas którego dowiedział się m.in., na co zwracać uwagę przy rekrutacji pracowników i jak przewidywać poziom zatowarowania w składniki do pizzy. Półtora roku później Bartoszek przejął pizzerię w Warszawie i za kolejne półtora roku otworzył nową, ale już restaurację, w Łodzi. Prowadzenie każdej z nich wymaga dużych nakładów finansowych i innego stylu zarządzania.

Lokal jak nowy

Nowy szef restauracji w Bełchatowie zaczął działalność od zmiany elementów wystroju i wyposażenia.

– W pierwszym miesiącu odmalowaliśmy lokal i wymieniliśmy lodówki, część mebli, piec do pizzy i założyliśmy klimatyzację. Co dwa lub trzy miesiące wymienialiśmy kolejne sprzęty – mówi Andrzej Bartoszek. – Po dwóch latach zamknęliśmy lokal na prawie cały tydzień i przeprowadziliśmy generalny remont. To było dla mnie bardzo trudne doświadczenie, bo trafiliśmy na ekipę, która więcej odpoczywała, niż pracowała, i dużą część zadań musiałem wykonać sam – przyznaje franczyzobiorca Da Grasso.

Poprzednia właścicielka bełchatowskiej placówki Da Grasso mieszkała w innym mieście i odwiedzała lokal rzadziej – Andrzej Bartoszek był codziennie. Dzięki temu miał stały nadzór nad pracownikami. Kontrola i nowe zasady współpracy nie wszystkim przypadły do gustu, dlatego niezadowoleni zostali zwolnieni albo odeszli na własne życzenie. W efekcie cały zespół, poza jedną osobą, został wymieniony.

Partner promotion – discover more
Sponsored • Example Partner

– Lokal w Bełchatowie prosperował dobrze, a chęć rozwoju zdecydowała o przejęciu kolejnego lokalu – przyznaje franczyzobiorca. – Skorzystałem więc z okazji przejęcia pizzerii w stolicy.

Pizzerię na warszawskich Bielanach

Bartoszek przejął od partnera, który zrezygnował z jej prowadzenia. Załatwienie formalności nie trwało długo. Dużo większym problemem były remonty, które zostały wykonane jeszcze przed przejęciem lokalu. Franczyzobiorca osobiście, przez pięć dni w tygodniu, nadzorował wszystkie prace. Zarządzanie dwoma oddalonymi od siebie lokalami nie było jednak trudne.

– Przyzwyczaiłem się do życia w podróży, a poza tym w obu lokalach mam zaufanych kierowników. Obaj pracowali ze mną w firmie reklamowej i mam pewność, że traktują pizzerie jak własne – mówi przedsiębiorca.

Biznes od podstaw

Andrzej Bartoszek przyznaje, że często myślał o otwieraniu nowej restauracji, mimo że sprawdził się jako przedsiębiorca kupujący działające już lokale.

– Miałem propozycje, żeby otworzyć lokal w Częstochowie albo drugi w Warszawie. Te lokalizacje jednak mi nie odpowiadały. Mieszkam w Łodzi i jeżeli miałbym otwierać pizzerię od podstaw, to właśnie w moim mieście. Dostałem z centrali zgodę na otwarcie lokalu i natychmiast zabrałem się do działania. Szukałem więc lokali do wynajęcia, pytałem znajomych o oferty. Udało mi się znaleźć 170-metrowy lokal na Bałutach – opowiada franczyzobiorca.

Okazało się, że znalezienie atrakcyjnego miejsca, w którym może się mieścić pizzeria, to jednak nie wszystko. Właścicielka nie wiedziała, że lokal nie ma pozwolenia na prowadzenie gastronomii. Przekształcenie kwiaciarni w pizzerię wymagało załatwienia odpowiednich dokumentów w urzędzie miasta oraz przystosowania lokalu do wymogów restauracyjnych.

– Przygotowanie lokalu do otwarcia zajęło prawie rok i kosztowało więcej, niż się spodziewałem – zaznacza franczyzobiorca.

Grunt to zasady

Choć codzienne podróże z miasta do miasta bywają męczące, Andrzej Bartoszek jest zadowolony ze swojej decyzji. Chociaż wcześniej nie miał żadnego doświadczenia w branży gastronomicznej,dzięki szybkiej nauce i wypracowaniu kilku praktycznych zasad zarządzanie trzema lokalami nie stanowi dla niego problemu.

Każdym z lokali zarządza bliska mi osoba. Wiem, że mogę im ufać – przyznaje Andrzej Bartoszek.

Większość spraw związanych z prowadzeniem działalności Andrzej Bartoszek załatwia wraz z partnerką. Jednak marketing i promocja, to jego domena, dlatego we wszystkich lokalach cały czas trwają promocje i słucha się potrzeb klienta.

– W 2012 roku ponownie odświeżyliśmy lokal w Warszawie. Przed remontem zrobiliśmy wśród klientów ankiety, w których zapytaliśmy, co chcieliby zmienić w pizzerii. Wyciągnęliśmy z tego wnioski – wyjaśnia Bartoszek.

Przedsiębiorca zaznacza również, że nie zamierza na razie otwierać kolejnych lokali, bo i w tym przypadku ma żelazną zasadę.

Wyżej niż ilość cenię jakość – przyznaje krótko.

notowała Joanna Sopyło

[authors] => Array ( [0] => Array ( [author_id] => 164 [author_pid] => 971 [author_name] => Aneta Wieczorek-Hodyra [authortype_id] => 1 [author_info] => [author_position] => dziennikarz [author_email] => [author_profile] =>

Aneta Wieczorek jest związana z PROFIT system od 2006 roku. Dziennikarka miesięcznika Własny Biznes FRANCHISING oraz portalu Franchising.pl.

Jest absolwentką socjologii na wydziale ekonomiczno-socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego i stypendystką wydziału nauk społecznych i ekonomicznych University of Macedonia. Ukończyła również studium dziennikarskie i podyplomowe studium PR Uniwersytetu Warszawskiego i Polskiej Akademii Nauk.

Zaczynała jako reporter radia Eska i współpracownik Gazety Wyborczej, następnie pracowała jako dziennikarz Dziennika Łódzkiego w wydawnictwie Polskapresse, gdzie specjalizowała się w przygotowaniu artykułów informacyjnych i publicystyce. Współpracowała również z wydawnictwami branżowymi.

[display_author] => 0 [author_type] => dziennikarze [twitter_link] => [linkedin_link] => [author_photo] => Array ( [pid] => 81987 [itemserver_id] => 29482 [img_width] => 100 [img_height] => 133 [path] => 501/8ec/aneta_wieczorekhodyra.jpg [mime] => image/jpeg [country_item] => pl [title] => [description] => [alt] => Aneta Wieczorek, dziennikarz ) [author_name_url] => aneta-wieczorek-hodyra ) ) [link] => /artykul/6892/specjalista-przejec/ [articletype] => Array ( [articletype_name] => mój franchising [articletype_superior] => 1 [permanent] => 0 [display_author] => 1 [link] => 39 [advertising] => 0 [articletype_name_url] => moj-franchising ) [images] => Array ( [article] => Array ( [0] => Array ( [pid] => 82322 [country_item] => pl [description] => Każdym z lokali zarządza bliska mi osoba. Wiem, że mogę im ufać
Andrzej Bartoszek, franczyzobiorca Da Grasso [path] => 302/987/bartoszek-andrzej-da-grasso-franczyzobiorca.jpg [class] => image-jpeg [mime] => image/jpeg [title] => [img_width] => 372 [img_height] => 268 [itemserver_id] => 23007 ) ) [first] => Array ( [0] => Array ( [pid] => 73540 [country_item] => pl [description] => Każdym z lokali zarządza bliska mi osoba. Wiem, że mogę im ufać
Andrzej Bartoszek, franczyzobiorca Da Grasso [path] => 6fa/20a/bartoszek-andrzej-da-grasso-franczyzobiorca-s.jpg [class] => image-jpeg [mime] => image/jpeg [title] => [img_width] => 330 [img_height] => 330 [itemserver_id] => 23008 ) ) ) [og_image] => 302/987/bartoszek-andrzej-da-grasso-franczyzobiorca.jpg [article_date_formated] => 09.06.2012 [article_day] => Sobota [article_img] => Array ( [0] => Array ( [pid] => 82322 [country_item] => pl [description] => Każdym z lokali zarządza bliska mi osoba. Wiem, że mogę im ufać
Andrzej Bartoszek, franczyzobiorca Da Grasso [path] => 302/987/bartoszek-andrzej-da-grasso-franczyzobiorca.jpg [class] => image-jpeg [mime] => image/jpeg [title] => [img_width] => 372 [img_height] => 268 [itemserver_id] => 23007 ) ) [article_alt] => ) [images] => Array ( [0] => Array ( [pid] => 82322 [country_item] => pl [description] => Każdym z lokali zarządza bliska mi osoba. Wiem, że mogę im ufać
Andrzej Bartoszek, franczyzobiorca Da Grasso [path] => 302/987/bartoszek-andrzej-da-grasso-franczyzobiorca.jpg [class] => image-jpeg [mime] => image/jpeg [title] => [img_width] => 372 [img_height] => 268 [itemserver_id] => 23007 ) ) [imagesCount] => 1 [book] => Array ( ) [brands] => Array ( ) )

Specjalista od przejęć

Young Engineers fit for a Prince
00:00
03:42

Gdy kilka lat temu Andrzej Bartoszek, właściciel firmy reklamowo-promocyjnej, odwiedzał pizzerie sieci Da Grasso jako tajemniczy klient, nie spodziewał się, że po czterech latach będzie właścicielem trzech lokali tej marki, w dodatku działających w różnych miastach.

– Mój dobry kolega prowadził lokal Da Grasso i był zadowolony z tego przedsięwzięcia. Podczas jednej z wizyt w pizzerii pomyślałem, że własna restauracja jest dobrym pomysłem na biznes. Nie miałem jednak konkretnych planów – raczej marzenie. Potem dowiedziałem się o możliwości przejęcia lokalu w Bełchatowie. Pojechałem go obejrzeć, porozmawiałem z franczyzobiorczynią i szybko podjąłem decyzję – wspomina Andrzej Bartoszek.

Franczyzobiorca kupił pizzerię tuż przed wyjazdem na urlop, a po powrocie dokończył formalności. Podczas kilkugodzinnego spotkania z przedstawicielami centrali poprzednia właścicielka zrzekła się lokalu, a nowy franczyzobiorca podpisał umowę jego przejęcia. Następnie Andrzej Bartoszek przeszedł szkolenie z jakości i organizacji pracy w pizzerii, podczas którego dowiedział się m.in., na co zwracać uwagę przy rekrutacji pracowników i jak przewidywać poziom zatowarowania w składniki do pizzy. Półtora roku później Bartoszek przejął pizzerię w Warszawie i za kolejne półtora roku otworzył nową, ale już restaurację, w Łodzi. Prowadzenie każdej z nich wymaga dużych nakładów finansowych i innego stylu zarządzania.

Lokal jak nowy

Nowy szef restauracji w Bełchatowie zaczął działalność od zmiany elementów wystroju i wyposażenia.

– W pierwszym miesiącu odmalowaliśmy lokal i wymieniliśmy lodówki, część mebli, piec do pizzy i założyliśmy klimatyzację. Co dwa lub trzy miesiące wymienialiśmy kolejne sprzęty – mówi Andrzej Bartoszek. – Po dwóch latach zamknęliśmy lokal na prawie cały tydzień i przeprowadziliśmy generalny remont. To było dla mnie bardzo trudne doświadczenie, bo trafiliśmy na ekipę, która więcej odpoczywała, niż pracowała, i dużą część zadań musiałem wykonać sam – przyznaje franczyzobiorca Da Grasso.

Poprzednia właścicielka bełchatowskiej placówki Da Grasso mieszkała w innym mieście i odwiedzała lokal rzadziej – Andrzej Bartoszek był codziennie. Dzięki temu miał stały nadzór nad pracownikami. Kontrola i nowe zasady współpracy nie wszystkim przypadły do gustu, dlatego niezadowoleni zostali zwolnieni albo odeszli na własne życzenie. W efekcie cały zespół, poza jedną osobą, został wymieniony.

Partner promotion – discover more
Sponsored • Example Partner

– Lokal w Bełchatowie prosperował dobrze, a chęć rozwoju zdecydowała o przejęciu kolejnego lokalu – przyznaje franczyzobiorca. – Skorzystałem więc z okazji przejęcia pizzerii w stolicy.

Pizzerię na warszawskich Bielanach

Bartoszek przejął od partnera, który zrezygnował z jej prowadzenia. Załatwienie formalności nie trwało długo. Dużo większym problemem były remonty, które zostały wykonane jeszcze przed przejęciem lokalu. Franczyzobiorca osobiście, przez pięć dni w tygodniu, nadzorował wszystkie prace. Zarządzanie dwoma oddalonymi od siebie lokalami nie było jednak trudne.

– Przyzwyczaiłem się do życia w podróży, a poza tym w obu lokalach mam zaufanych kierowników. Obaj pracowali ze mną w firmie reklamowej i mam pewność, że traktują pizzerie jak własne – mówi przedsiębiorca.

Biznes od podstaw

Andrzej Bartoszek przyznaje, że często myślał o otwieraniu nowej restauracji, mimo że sprawdził się jako przedsiębiorca kupujący działające już lokale.

– Miałem propozycje, żeby otworzyć lokal w Częstochowie albo drugi w Warszawie. Te lokalizacje jednak mi nie odpowiadały. Mieszkam w Łodzi i jeżeli miałbym otwierać pizzerię od podstaw, to właśnie w moim mieście. Dostałem z centrali zgodę na otwarcie lokalu i natychmiast zabrałem się do działania. Szukałem więc lokali do wynajęcia, pytałem znajomych o oferty. Udało mi się znaleźć 170-metrowy lokal na Bałutach – opowiada franczyzobiorca.

Okazało się, że znalezienie atrakcyjnego miejsca, w którym może się mieścić pizzeria, to jednak nie wszystko. Właścicielka nie wiedziała, że lokal nie ma pozwolenia na prowadzenie gastronomii. Przekształcenie kwiaciarni w pizzerię wymagało załatwienia odpowiednich dokumentów w urzędzie miasta oraz przystosowania lokalu do wymogów restauracyjnych.

– Przygotowanie lokalu do otwarcia zajęło prawie rok i kosztowało więcej, niż się spodziewałem – zaznacza franczyzobiorca.

Grunt to zasady

Choć codzienne podróże z miasta do miasta bywają męczące, Andrzej Bartoszek jest zadowolony ze swojej decyzji. Chociaż wcześniej nie miał żadnego doświadczenia w branży gastronomicznej,dzięki szybkiej nauce i wypracowaniu kilku praktycznych zasad zarządzanie trzema lokalami nie stanowi dla niego problemu.

Każdym z lokali zarządza bliska mi osoba. Wiem, że mogę im ufać – przyznaje Andrzej Bartoszek.

Większość spraw związanych z prowadzeniem działalności Andrzej Bartoszek załatwia wraz z partnerką. Jednak marketing i promocja, to jego domena, dlatego we wszystkich lokalach cały czas trwają promocje i słucha się potrzeb klienta.

– W 2012 roku ponownie odświeżyliśmy lokal w Warszawie. Przed remontem zrobiliśmy wśród klientów ankiety, w których zapytaliśmy, co chcieliby zmienić w pizzerii. Wyciągnęliśmy z tego wnioski – wyjaśnia Bartoszek.

Przedsiębiorca zaznacza również, że nie zamierza na razie otwierać kolejnych lokali, bo i w tym przypadku ma żelazną zasadę.

Wyżej niż ilość cenię jakość – przyznaje krótko.

notowała Joanna Sopyło

Brands from the same sector

Franchise Logo

Franchise name

Sports articles

Price icon 15,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Partnership

Price icon 10,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Master licenses

Price icon 7,000 €
Franchise Logo

Franchise name

Franchise

Price icon 5,000 €